No to mamy wiosnę. Wystrzeliła bezczelnie iście lipcową temperaturą, kwitnącym bzem, który uwielbiam, słońcem, tulipanami, zielenią. A pachnie…. Aż się chce żyć!
I znów, jak co roku będzie mnie karmić wiarą, nadzieją i miłością. Miłością, którą mam na co dzień, więc niech się wypcha. Nadzieją na lepsze jutro. I wiarą.
W siebie, we własne siły. I w to, że mogę zmienić świat, a przynajmniej swoje życie.
Schudnę. Zadbam o kondycję. Wrócę do sportu, do czytania. Pójdę na koncert, może w końcu do teatru. I zacznę wreszcie regularnie pisać!
Po kolei.
Odchudzanie. Robię to, odkąd pamiętam. Z mniejszym lub większym skutkiem. Aktualnie mam do zrzucenia jakieś 25 kg. Dałam sobie na to rok. Do 50 urodzin.
Kondycja. Kiedyś dużo jeździłam rowerem, pływałam, grałam w sqasha, tańczyłam. Rozpierała mnie energia, słyszałam czasem, że mam ADHD. Zapuściłam się. Usiadłam na kanapie przed telewizorem i tak już zostałam.
Koncerty. Kocham muzykę, zwłaszcza na żywo.
No i pisanie. Czasami targa mną burza emocji, czuję, że jak nie wyrzucę tego z siebie, to wybuchnę. W moim najbliższym otoczeniu nikt mnie już nie chce słuchać, poza tym mam silnie rozwiniętą potrzebę wykrzyczenia wszystkiego szerszej publiczności. Pomyślałam więc o blogu. Czy ktoś to będzie czytał? Co niektórzy nie będą mieli wyjścia, zmuszę ich. Będę się cieszyć, jeśli uda mi się trafić do większej rzeszy. A jak sprowokuję kogoś do dyskusji, posikam się ze szczęścia. O czym chcę pisać, dyskutować? O wszystkim i o niczym. O życiu i o śmierci. Chociaż nie, o śmierci lepiej nie, boję się jej. O miłości i nienawiści (tej ostatniej raczej unikajmy). O radościach i smutkach. O szczęściu i żalu. O planach i marzeniach. Oby się spełniały.
Dobra, dość pitu pitu. Miało być o wiośnie. Pięknie jest i tyle.
Na koniec małe wyjaśnienie. Pierwszy wpis postanowiłam zostawić. Napisałam to na ławce przy Karanie, pod czujnym okiem Dominika, mojego doradcy technicznego. Chciał sprawdzić, czy umiem pisać. Zostaje na pamiątkę. I jako namacalny dowód na to, że do pisania zabieram się, jak srać za morze.
Trzymajta się, do następnego.